Wojny taksówkowe w Kapsztadzie

Na początku sierpnia tego roku w Kapsztadzie odbył się kolejny strajk minibusów powszechnie znanych taksówkami (tzw. taxis lub minibus taxis). Strajki odbywają się minimum raz w roku z różnym nasileniem i konsekwencjami. Ten strajk był zdecydowanie najbardziej destrukcyjny dla podróżujących, mieszkańców i biznesów. Zginęło 5 osób, wiele zostało rannych, prawie pół miliona dzieci nie dotarło przez tydzień do szkoły, a USA, Australia i Wielka Brytania wydały ostrzeżenia podróżne dla swoich obywateli. Strajk już się zakończył, ale nie rozwiązał konfliktu między władzami miasta i kierowcami taksówek. Zacznijmy jednak od początku.

Krótka historia problemu

Nie chodzi o to, by robić wam wykład na temat historii RPA, ale bez zrozumienia pewnych jej aspektów nie da się zrozumieć jak głęboki jest ten problem. W skrócie, w czasach apartheidu poruszanie się osób innych niż uprzywilejowane osoby białe był bardzo ograniczony. Chodziło o jak największą kontrolę innych grup społecznych. Rząd miał monopol na transport publiczny, każdy inny był nielegalny. Bliżej końca apartheidu, gdy zwiększał się nacisk na rozwój gospodarki rynkowej, nieformalne grupy zaczęły organizować inny transport. W 1987 roku przepisy zmieniono z dnia na dzień, a minibusy nieobjęte praktycznie żadnymi prawami zaczęły być legalnym środkiem transportu. Różne grupy zaczęły walczyć ze sobą o wpływy takie jak dzielnice czy trasy, na których operują. Rząd praktycznie nie mieszał się w przestępczość związaną z tymi konfliktami.

Po upadku apartheidu w 1994, gdy demokratyczny rząd interesowali już wszyscy obywatele niezależnie od koloru skóry, próbowano uregulować ten system minibusowy, tak by ten środek transportu był bezpieczny dla podróżujących i dla kierowców. Przepisy miały kontrolować typ samochodów (dziś najczęstsze są Toyoty Quantum), liczbę pasażerów czy do którego stowarzyszenia należy, która linia minibusowa. Rząd też zaczął inwestować w alternatywne rozwiązania transportowe, pociągi czy autobusy, aby zdywersyfikować transport. Miastem najbardziej walczącym o bezpieczny i zróżnicowany transport publiczny jest Kapsztad, który co prawda ma najlepszy transport publiczny w całym kraju, ale i najwięcej problemów z przestępczością taksówkową, walkami między różnymi grupami i strajkami.

Problemy w Kapsztadzie

Mimo że przestępczość taksówkowa zdarza się w całym kraju, w Kapsztadzie jest to nagminne. Nasilenie problemu nastąpiło w 2010 roku, czyli praktycznie zbiegło się z moją przeprowadzką do RPA w 2011 i ja nie znam Kapsztadu bez tych problemów. Eskalacja konfliktu między władzami miasta, a kierowcami minibusów była związana z wprowadzeniem nowoczesnych autobusów, MyCiti w maju 2010. Autobusy są w dobrym stanie, mają system kart do których kupuje się punkty, jeżdżą zgodnie z przepisami (a kierowcy mają prawo jazdy, co nie jest pewne przy minibusach!), są większe i mogą zabrać więcej pasażerów, no i na niektórych trasach mają wyznaczony własny pas. Przestępczość na pokładzie praktycznie się nie zdarza, bo autobusy jeżdżą między wyznaczonymi stacjami, a kierowcy są w kontakcie z operatorami stacjonarnymi. Ten transport stał się więc szybko preferowany przez pasażerów na niektórych trasach, co oczywiście wzbudziło agresje ze strony kierowców taksówek.

Od 2010 za każdym razem, gdy MyCiti próbuje wprowadzić nowe linie autobusowe, ich autobusy są obrzucane kamieniami, podpalane, a pasażerowie zastraszani. O ile dziś już w roku 2023 funkcjonują bez problemów w centrum i innych “biznesowych” dzielnicach miasta, o tyle udało się je doprowadzić jedynie w dwóch townships i to siłą, robiąc to pomimo wcześniej opisanych problemów. Starszej firmie autobusowej, Golden Arrow, też się za to dostaje. Warto jednak pamiętać, że 95% czasu podróżowanie autobusami na ustalonych trasach jest zupełnie bezproblemowe, jedynie kiedy rozpoczynają się strajki minibusów czy jest eskalacja konfliktów kierowcy i pasażerowie są atakowani.

Poza autobusami “mafia taksówkowa” (bo nie ma chyba innego określenia na osoby stosujące takie taktyki) jest też powiązana z niszczeniem mienia kolei, powodowaniem opóźnień i podpaleniami. Wynika to oczywiście z tego, że źle działające pociągi przestają być atrakcyjnym środkiem transportu i ludzie wolą wsiąść do minibusa, który na pewno dojedzie na miejsce szybko, często łamiąc wszystkie przepisy drogowe. Zwłaszcza w 2018 transport kolejowy w Kapsztadzie borykał się z licznymi, dobrze zorganizowanymi podpaleniami.

Strajki i strajk minibusów w sierpniu 2023

Wyżej opisane problemy są oczywiście bardzo poważne, ale jest to coś z czym zarząd miasta jakoś sobie radzi. Mniej więcej raz na rok następuje jednak wydarzenie znienawidzone przez niemal wszystkich w Kapsztadzie czy posiadają samochód czy nie, czyli strajk minibusów. Powody tych strajków są różne: zarząd miasta wtrąci się w podział linii między operatorami, nowa linia autobusowa, zmiany w przepisach, ostrzejsze przestrzeganie przepisów i więcej patroli drogówki… Twarzą tych strajków jest SANTACO, które jest stowarzyszeniem broniących interesów kierowców minibusów. SANTACO ogłasza strajki i negocjuje z zarządem miasta, ale oficjalnie zawsze odżegnuje się od przemocy i przestępczości podczas tych strajków.

Strajki trwają od kilku dni do tygodnia i ze względu na zastraszanie ludzi próbujących wyjechać z townships innymi środkami, często zmieniają działanie całego miasta. Ocenia się, że nawet 70% siły roboczej w kraju używa właśnie tego typu transportu, w Kapsztadzie jest to około 60%. Osoby mogące pracować z domu, w domu zostają, ale to mniejszość pracujących. W tym okresie utrudnione lub uniemożliwione jest działanie wielu biznesów takich jak kawiarnie, restauracje, sklepy, biura czy szpitale. Uczniowie i nauczyciele nie mogą dotrzeć do szkół, ale rząd ich nie zamyka, bo uważa, że to byłoby poddanie się terrorowi. Oczywiście najbardziej na tym cierpią dzieci i młodzież biedniejsze, czyli te, które korzystają z transportu publicznego i dojeżdżają z daleka.

Strajk w sierpniu tego roku zaczął się w związku z decyzją o wprowadzenie w życie nowych przepisów. Ponieważ grzywny wystawiane przez miasto nie skutkowały i kierowcy minibusów dalej jeździli jak chcieli uchylając się na wszelkie sposoby od wystawianych mandatów, drogówka zaczęła konfiskować minibusy w przypadku pewnych nadużyć. Strajk zaczął się o 3 po południu i tysiące ludzi nie miały jak wrócić z pracy do domu. Wiele osób godzinami czekało na autobusy, inni wracali do domu na piechotę idąc także po autostradzie, co oczywiście jest bardzo niebezpieczne.

W ciągu pierwszych dwóch dni organizowano protesty, blokowano drogi, atakowano ludzi próbujących dotrzeć do pracy czy pracujących (w tym nawet personel szpitala w jednym z townships). Zastrzelono też turystę, brytyjskiego lekarza, który przez przypadek wjechał do jednego z najniebezpieczniejszy townships podczas protestów oraz funkcjonariusza policji. Przez cały czas trwały negocjacje urzędu i burmistrza miasta z SANTACO. Żadna ze stron nie chciała się ugiąć. Władze miasta podkreślały, że nie dadzą się zastraszyć, a konfiskowanie minibusów wynika z tego, że kary pieniężne nie przynosiły żadnych skutków.

Strajk trwał trochę ponad tydzień. Tysiące biznesów ucierpiało finansowo, w townships ceny jedzenia szybowały w górę i bano się, że go zabraknie, bo nie było dostaw. Tam mieszkają też ludzie, których rzadko stać na robienie zapasów, bo często żyją z dnia na dzień. Prawie pół miliona uczniów przez ten tydzień nie dotarło do szkoły. Aresztowano ponad 100 osób, zginęło 5, zraniono znaczenie więcej, a jeszcze więcej osób straumatyzowano, np. przykładając im broń do głowy, gdy próbowali wyjechać do pracy własnym samochodem. Efekt? SANTACO po tygodniu nie mogło już dłużej tracić zarobków i przyjęło ugodę dokładnie taką samą, jak ta zaproponowana przez urząd miasta przed strajkiem.

I co teraz?

Teraz sprawa dalej jest świeża i było ryzyko ponownego strajku. Sąd przyznał połowiczną rację SANTACO i władzom miasta. Z jednej strony, rzeczywiście pojazdy mogą być konfiskowane tylko w trzech przypadkach, czyli rzadziej niż twierdził burmistrz i jego świta, z drugiej strony SANTACO teraz już nie będzie mogło robić dramatycznych strajków w ostatniej chwili przez które wiele osób będzie w niebezpieczeństwie. Zgodnie z decyzją sądu będą najpierw musieli dać skargę do rozpatrzenia premierowi i burmistrzowi, a potem mogą ogłosić strajk na minimum 36 godzin przed jego rozpoczęciem.

Kontrowersyjną postacią był i pozostaje JP Smith. Polityk odpowiedzialny m.in za radzenie sobie z tymi strajkami zazwyczaj jest nieugięty, ale mówi z sensem. Niestety podczas tego strajku wymsknęła mu się głupota i powiedział, że skonfiskujemy 25 minibusów za każdy akt przemocy”. Bardzo słaba zagrywka łobuza z podwórka z ust kogoś, kto twierdzi, że stoi po stronie prawa. W związku z tym na wczorajszym (24 sierpień 2023) specjalnym posiedzeniu rady miasta w tej sprawie, partia EFF zakłócała obrady, nawołując m.in do jego rezygnacji.

Ten strajk jest także kolejnym przykładem dużej różnicy poglądów między partią rządzącą RPA, ANC, a partią rządzącą na poziomie lokalnym w Kapsztadzie i całej prowincji Przylądkowo-Zachodniej, DA. Dla przykładu Minister Transportu mówiła, że konfiskowanie pojazdów jest niezgodne z przepisami krajowymi (nieprawda, jak już wiemy), a Minister Policji Bheki Cele nawoływał do władz, by przestały się wywyższać i uległy w negocjacjach.

Nie wiadomo jak wszystko dalej się rozwinie, ale ja trzymam kciuki za burmistrza i władze w ich misji zapewnienia powszechnego i bezpiecznego transportu publicznego dla obywateli. Jak zawsze takie sytuacje pokazują też coś ładnego w społeczeństwie RPA, czyli solidarność gdy nadchodzą trudne wydarzenia. Ludzie oferowali sobie noclegi, podwozili się do pracy, organizowali jedzenie, albo jak lojalni klienci ulubionej kafejki pomogli kelnerom w obsłudze, gdy wielu nie dotarło do pracy.