Zamieszki w RPA w lipcu 2021

7 lipca 2021 aresztowano byłego prezydenta RPA, Jacoba Zumę. Powodem aresztowania było to, że prezydent nie pojawił się, gdy miano przyglądać się zarzutom m.in. korupcji w czasie jego prezydentury. Za obrazę sądu skazano go na 15 miesięcy więzienia. Drobne, lokalne protesty zwolenników Zumy zaczęły się już w czerwcu. Dopiero w lipcu Sąd odrzucił apelację, co doprowadziło do aresztowania.

W dniu aresztowania prezydenta rozpoczęły się protesty na większą skalę i zamieszki, głównie w prowincji KwaZulu-Natal. Szybko rozniosły się do sąsiedniej prowincji Gauteng. Początkowo wyglądały one niegroźnie, ale przybrały na sile. Mimo wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych nikt nie był przygotowany na taki tragiczny rozwój sytuacji – niszczenie, kradzieże i podpalenie na olbrzymią skalę. Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje, bali się także w innych prowincjach. W końcu zaczęło wychodzić na jaw, że to wszystko nie było spontaniczne.

W rezultacie były to największe zamieszki od czasu zakończenia apartheidu. Jak zwykle w RPA, wszystko jest dość skomplikowane więc postaram się wam wyjaśnić w skrócie co się stało i co do tego doprowadziło.

Kontekst etniczno-polityczny

Rządząca partia nazywa się ANC i to z jej ramienia prezydentami zostali aktualny prezydent Cyril Ramaphosa i były prezydent Jacob Zuma. Były prezydent wciąż ma jednak w tej partii spore poparcie, zwłaszcza w prowincji KwaZulu-Natal. Frakcjonowanie partii to także ważny powód, czemu do tragedii doszło akurat w tej prowincji. Najważniejsze jest jednak to, że Zuma był populistą i “człowiekiem z ludu” no i wiele osób, zwłaszcza młodych i biednych dalej bardzo go lubi. Dodatkowo prezydent Zuma ma dość duże poparcie w tej prowincji ze względów etnicznych. Jest on Zulusem, a sama nazwa tej prowincji tłumaczy się jako “miejsce Zulusów”. Mimo że król Zulusów potępiał te zamieszki, a Zuma stracił część poparcia Zulusów w czasie swojej prezydentury, nie można o tym nie wspomnieć.

Domniemane grzechy prezydenta Zumy są liczne i przedstawiono mu wiele zarzutów. Według przeciwników byłego prezydenta, oskarżenia są uzasadnione i skazanie go za przestępstwa popełnione podczas prawie 10-letniej prezydentury jest symbolem praworządności państwa. Sam Zuma, a zanim jego zwolennicy, twierdzi natomiast, że zarzuty wobec niego są upolitycznione i fałszywe. W lutym mówił, że nie boi się więzienia, a powołaną komisje porównywał do takich z czasów apartheidu. Tak, żeby dam wać kontekst porównania do apartheidu to trochę tak jak porównywanie do komuchów, ZOMO i podobnych w Polsce.

Poza sprawami politycznymi etnicznymi, w RPA jest oczywiście frustracja spowodowana ponad rokiem pandemii. Kraj miał nawet przedtem duże bezrobocie i problemy gospodarcze. Gdy pod pretekstem politycznym różne osoby rozpoczęły więc nawoływanie do protestów, zamieszek, kradzieży i niszczenia nie było ciężko o posłuch. Zwykli przestępcy także szybko zauważyli okazję wzbogacenia się.

Inne sfrustrowane osoby, ale także całkiem dobrze usytuowani obywatele przyłączyli się do kradzieży. Tym zajęła się policja, a tymczasem osoby podżegające ukierunkowały zwolenników w kierunku niszczenia miejsc strategicznych dla infrastruktury. Kto i co dokładnie będzie wiadomo dopiero za jakiś czas, ale aresztowano ileś osób za podżeganie zamieszek. Wiadomo, że idzie to dość wysoko i że zaangażowani byli też pewni funkcjonariusze bezpieczeństwa wyższej rangi. Agencja bezpieczeństwa wewnętrznego miała też pewne sygnały na temat planowanych zamieszek zanim się zaczęły.

Efekty zamieszek

Zamieszki trwały prawie tydzień z mniejszym i większym nasileniem. W prowincji Gauteng i w Johannesburgu opanowano je stosunkowo szybko. Natomiast prowincja KwaZulu-Natal bardzo ucierpiała. Najbardziej dostało się stolicy prowincji, 3 milionowemu miastu Durbanowi. Gdy piszę to dziś w niedzielę, niektórzy ludzie tam dalej nie mają dostępu do jedzenia, paliwa i innych podstawowych produktów, bo sklepy i magazyny ogołocono. W kraju organizowane są zbiórki, aby dostarczyć ludziom to, co potrzebują. Podczas zamieszek zamknięto też punkty szczepień, a i tak mieliśmy duże opóźnienie z różnych przyczyn.

Poniżej podaje zniszczenia za prezydentem Ramaphosą, który ponownie przemówił do narodu w sobotę.

– Zginęło co najmniej 212 osób – 180 w KZN, 32 w Gauteng

– Aresztowano ponad 2500 osób

– poważne zniszczenia odnotowano w 161 galeriach handlowych, 11 magazynach, 8 fabrykach i 161 miejscach sprzedających alkohol (przypominam, że teraz jest prohibicja alkoholowa)

– poniszczono drogi i inną infrastrukturę


Koszty finansowe są olbrzymie, mówimy o miliardach randów. Koszt społeczny jest nie do oszacowania. Tak jak mówiłam ludzie byli przerażeni, zwłaszcza w Durbanie, gdzie po prosty rozwalano, palono i kradziono przez tydzień. Ja wiem, że ludzie mają różne wyobrażenie o RPA, ale od upadku apartheidu to był stosunkowo stabilny kraj. Tak, ma swoje problemy, nawet duże z przestępczością, ale to jest przestępczość taka nie wiem, codzienna. Nic podobnego do tych zamieszek się tu nie wydarzyło i ludzie są wstrząśnięci… choć nie wszyscy zdziwieni.

Można liczyć tylko na siebie?

Kolejny problem, który się uwydatnił w czasie tych zamieszek, to to że niektórzy cywile są zmilitaryzowani. Ogólnie życie w RPA uczy, że nie do końca można liczyć na rząd. Wynika to ze słabych świadczeń społecznych i innych kwestii. Jest to smutne i nie zawsze prawdziwe, ale tak uważa wiele osób. Ludzie polegają więc głównie na rodzinie, społeczności i sobie.

W czasie tych zamieszek, niektórzy zaczęli brać na siebie rolę służb porządkowych, które nie dawały rady. Pojawiły się patrolujące grupy cywilów (często uzbrojone w to co mieli pod ręką…albo broń) czy zorganizowanie grupy ludzi broniących sklepów i biznesów sąsiadów. Nawet transport publiczny przyłączył się do obrony przed atakującymi. No i wszystko byłoby fajne, gdyby nie to, że branie spraw w swoje ręce, zwłaszcza przez uzbrojonych cywilów to dość niebezpieczny trend.

Rząd już dawno uważał, że ta militaryzacja obywateli była czymś z czym należy walczyć. Od dłuższego czasu pracowano nad ustawą o zaostrzeniu zasad na posiadanie broni, planowano jej uchwalenie już niedługo. Tak jak mówię to wrażenie, że komuś potrzebna broń do tej pory była to raczej obsesja w głowach niektórych ludzi. Niestety po tych wydarzeniach w mniemaniu tych osób posiadanie broni będzie jeszcze bardziej uzasadnione.

Na szczęście, ten duch pomocy i niezależności w społeczności potrafi być też bardzo pozytywny. Ludzie dbali nie tylko o jedzenie dla siebie, ale i dla sąsiadów. Wszyscy informowali się o przebiegu zdarzeń, aby inni unikali niebezpiecznych miejsc. No i oczywiście, gdy zamieszki już ucichły ludzie wspólnie sprzątali ulice i pomagali naprawiać szkody. Zawsze podkreślam, że tę gotowość do pomocy bardzo lubię w mieszkaniu w RPA. Nie ma znaczenia, czy złamaliście sobie nogę w drodze na siłownię (true story!) czy ktoś wam zdemolował sklep. Ludzie zawsze podają tu w różnych sytuacjach rękę.

Oni po nas przyjdą

No właśnie, co jest w głowach niektórych ludzi, że tak bardzo chcą mieć ta broń? Przekonanie, że “oni po nas przyjdą”. Nie wiem, czy ktoś z was oglądał serial Mroczny Turysta na Netfliksie? W każdym razie w 7 odcinku dziennikarz prowadzący wybiera się m.in. do RPA. Tu rozmawia z białymi Afrykańskimi ekstremistami aktywnie przygotowującymi się na “ewakuację”, robiąc sobie cotygodniowe ćwiczenia. Przygotowują się na czas, który ich zdaniem przyjdzie prędzej czy później, czyli gdy osoby czarnoskóre “przyjdą” po białych.

Ci ludzie to skrajny przypadek i żyją obsesją, ale wiele ludzi w RPA ma do pewnego stopnia podobne przekonanie, że muszą być przygotowani “na wszelki wypadek”, bo “nie wiadomo, co się stanie”. To są głównie osoby białe i raczej Afrykanerzy, ale nie tylko. To bardzo krzywdzące przekonanie, bo taki podział na “oni” i “my” dla mnie jest w ogóle absurdalny w takim różnorodnym etnicznie kraju. Nie ułatwia to napraw społecznych po latach wzmacniania podziałów rasowych i etnicznych przez apartheid. Łatwo też się tu dopatrzeć uprzedzeń rasowych, ale cóż… Niestety niektórzy myślą właśnie w taki sposób i zazwyczaj usłyszycie to tylko w prywatnych rozmowach.

Podejrzewam, że wiele takich osób czuło, że te zamieszki to znak, że ta “apokalipsa” właśnie się zaczyna. To kolejny problem i podział, który zapewne teraz po tych zamieszkach się uwydatni. Myślę, że kiedyś opowiem wam więcej na temat tej obsesji, bo jest ona częścią niepokojącego trendu. Jest to np. coś, co ludzie z RPA często wspominają za granicą, budując dość skrzywiony obraz tego państwa w oczach innych.

Co teraz?

No teraz to będzie masa problemów. Biznesy trzeba odbudować, należy wypłacić odszkodowania, znaleźć winnych, dokonać zmian w służbach bezpieczeństwa… To wszystko potrwa. Wielu ludzi zostało bez pracy, inni bez źródeł dochodu, na które pracowali całe życie. Myślicie, że turyści chętnie przyjadą teraz do Durbanu i okolic w najbliższym czasie? To kolejny cios w lokalną gospodarkę i turystykę.

Trauma po tych wydarzeniach też nie będzie łatwa do przepracowania. Ja byłam 1000 kilometrów od tych wydarzeń, a i tak czuję poza smutkiem irracjonalny strach. Jestem w szoku, że coś tak okropnego mogło się wydarzyć. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę kontekst pandemii, polityczny i regionalny… No ale nie wiem, jak myślicie, że byście się czuli, mieszkając w Krakowie, gdyby ktoś zorganizował systematyczne rozwalanie i podpalanie Gdańska?

Rząd już zapowiedział pracę nad strategią obrony na takie sytuacje. Poza włączeniem do akcji wojska nie było tak naprawdę żadnego planu. Nie wiem czy można użyć innego określenia w stosunku do ludzi, którzy to zorganizowali niż terroryzm. Najbardziej jak zawsze ucierpią osoby biedne np. te, których nie było stać na wykupienie ubezpieczenia albo takie, których miejsce pracy zniszczono. Jest to ciężki czas dla całego kraju, ale wierzę, że zostaną z tego wyciągnięte wnioski i nic takiego już się nie powtórzy.

Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam do komentowania.