!Khwa Ttu – Centrum Dziedzictwa Ludu San

!Khwa Ttu znajduje się bardzo blisko Parku Narodowego Zachodniego Wybrzeża, o którym pisałam w zeszłym tygodniu. Jest to miejsce, którego celem jest ochrona dziedzictwa ludu San. Lud San zamieszkuje południe Afryki (m.in Botswanę, Namibię i RPA) od co najmniej 20 tysięcy lat i jest uznawany za pierwszych ludzi w tym kawałku globu.

Kim jest Lud San?

Lud San to jest umowna nazwa grupy, która wcale nie jest jednolita. Tak naprawdę mowa jest o ludach San i sami przedstawiciele wolą, żeby używać nazw poszczególnych grup, kiedy tylko to możliwe. Niektórzy przedstawiciele tych grup wolą wspólny termin Buszmeni, ale ten z kolei przez niektórych uznawanych za obraźliwy i tak samo jest z nazwą San. W mojej prowincji najczęściej słychać termin Khoisan, choć San też jest uznawany za poprawny politycznie w RPA.

Dlaczego to jest wszystko takie skomplikowane? No dlatego, że dopóki nie przyszły granice państw wyznaczone podczas kolonizacji i białego człowieka, który w nosie miał przynależności grupowe, te ludy prowadziły tryb pół osiadły i przemieszczały się po całym terenie południowej Afryki. To umowne nazewnictwo określa grupę, która wyróżniała się od dwóch innych grup rdzennej ludności południowej Afryki, zajmujących się hodowlą bydła (Khoikhoi) i farmerów (BaNtu).

Ludy San miały konflikty z ludnością BaNtu, która nie chciała ich widzieć na swoich terenach. Naturalnie nie dogadywali się też z białymi kolonizatorami, którzy przybyli na te tereny w XVII wieku. W wyniku tych konfliktów i niewolnictwa, te ludy tracił tożsamości kulturowe i na masową skalę swoich przedstawicieli. Relacji z innymi grupami na pewno nie ułatwiało też to, że ludy San nie mają przywódców, ale są rządzone na zasadzie grupowego konsensusu.

Ludy San dziś

Wielu przedstawicieli tych grup “wżeniło się” w inne grupy, osiedliło się gdzieś na stałe, z desperacji próbując innego trybu życia, ale niektóre grupy mimo przeciwności losu wciąż próbują prowadzić koczowniczy tryb życia. Niestety wiele krajów afrykańskich po stuleciach kolonizacji niechętnie daje tereny kiedyś zamieszkiwane przez ludy San do ich dyspozycji. Tradycyjny styl życia San nie pasuje do życia na modłę zachodnią, a wielkie tereny potrzebne do koczownictwa to tereny niewykorzystane pod zabudowę czy inwestycje. Innymi słowy, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.

W Bostwanie lud San od lat walczy o prawo do życia w Centralnym Rezerwacie Przyrody Kalahari, skąd najpierw zostali wyrzuceni, a dopiero potem sąd zdecydował, że było to nielegalne wysiedlenie. W RPA grupie #Khomani udało się wywalczyć swoje prawa do ziemi. Nie będę jednak RPA za bardzo chwalić, bo u mnie na dzielni Amazon buduje właśnie nowe biuro na ziemiach Khoisan, ale o tym opowiem wam innym razem.

Historia tego ludu jest bardzo przykra i kojarzy mi się z historią Pierwszych Ludzi w Kanadzie, rdzennych Amerykanów w USA czy Aborygenów w Australii. Zwróćcie uwagę, że wszystkie te grupy mają jedną nazwę, a nie mówimy wcale o jednolitych grupach. Wielu przedstawicieli ludu San dziś również cierpi z powodu strasznej biedy, alkoholizmu i innych problemów społecznych. Mówi się, że w tradycyjnej formie mogą nie przetrwać nawet kolejnego pokolenia i najprawdopodobniej całkiem dostosują się do reszty mieszkańców krajów, w których mieszkają.

Centrum Dziedzictwa Ludu San – San Heritage Centre

Wszystkie informacje, które wam podałam powyżej można zdobyć w Centrum Dziedzictwa Ludu San. To wyjątkowe miejsce, które walczy o zachowanie jak największej ilości informacji na temat tych kultur. Przewodnikami są właśnie przedstawiciele ludów San. Wycieczka jest bardzo ciekawa, ale i bardzo smutna. Nasz przewodnik opowiadał nam o grupie, która ma tylko jedną przedstawicielkę mówiącą w jej języku. Gdy umrze razem z nią umrze ten język.

W centrum jest naprawdę masa rzeczy do zrobienia i gdy odwiedzaliśmy centrum do wyboru było aż pięć wycieczek. Zawsze dostępne są minimum trzy. W związku z tym polecę wam zakwaterowanie w tym miejscu, jeśli zostaniecie na weekend, na pewno na wszystko znajdziecie czas. Do wyboru są standardowe domki dla gości albo glamping. Jest tam też bardzo fajna restauracja z zupełnie normalnymi cenami. Bardzo dokładnie wybierają produkty, tak żeby były lokalne. Dla przykładu nie kupicie tam zwykłej Coli, ale lokalny produkt colopodobny bez cukru, Cape Cola.

Trzy główne wycieczki do wyboru to Pierwsi Ludzie, Spotkania i Droga Życia San. Na wycieczce Pierwsi Ludzie dowiecie się sporo na temat historii ludzkości, mitów i wierzeń ludów San, a także znalezisk archeologicznych na temat życia pierwszych ludzi. Wycieczka Spotkania skupia się na kolonizacji i historii ludu San aż do dziś. Droga Życia San pokazuje jak ci ludzie żyją dziś na pustyni Kalahari (btw. wiecie, że ta pustynia ma 4,2/5 gwiazdek wg. Google i recenzje?).

My nie wiedzieliśmy na co się zdecydować, więc poprosiliśmy o rekomendacje i powiedziano nam, że najlepiej zacząć od Pierwszych Ludzi. Gdy odwiedzaliśmy to miejsce, każda wycieczka kosztowała 160 ZAR od osoby (44 PLN).

Wycieczka Pierwsi Ludzie

Wycieczka rozpoczyna się wizytą w budynku, gdzie poznajecie religię ludów San. Obrazy, które widzicie na zdjęciu powyżej zostały namalowane różnych artystów San. Przedstawia różne wersje wierzeń na temat powstania świata. Ludy San zazwyczaj wierzą w jednego głównego boga i pomniejsze bóstwa, w tym w postać trickstera. Przyroda, jej cykle i szacunek dla niej mają także wielkie znaczenie.

Są też interaktywne części muzeum, gdzie można dowiedzieć się więcej na temat wierzeń. Nie ma na to czasu podczas wycieczki z przewodnikiem, ale do budynku można wrócić później. Nasz przewodnik powiedział nam, że opowieści na temat bogów czy inne wierzenia są przekazywane jedynie po zapadnięciu zmroku, żeby nie kusić losu.

Twoi przodkowie pochodzą z Afryki, witaj w domu

Następnie dowiadujecie się dużo na temat odkryć archeologicznych i życia pierwszych ludzi. Wiele ważnych archeologicznych wykopalisk z tego okresu jest na terenie RPA, łącznie z licznymi naskalnymi malowidłami. Jeszcze nie miałam okazji odwiedzić żadnej z tych jaskiń, ale są one na mojej długiej liście miejsc do odwiedzenia.

Nasz przewodnik opowiadał o życiu codziennym, sztuce i sposobach zdobywania jedzenia tamtejszych ludzi. Jak to w archeologii bywa, mamy dalej wiele znaków zapytania w kwestii życia ludzi wiele tysięcy lat temu. W muzeum jest sporo eksponatów takich jak broń, sztuka czy obiekty użytku codziennego. To miejsce promuje też fajne hasło, które widziałam na innych wystawach archeologicznych w RPA: “Twoi przodkowie pochodzą z Afryki, witaj w domu.“.

Następne część wycieczki jest na zewnątrz i skupia się na poznawaniu roślin, na których polegają ludy San. Poznacie między innymi rośliny, z których można robić piwo, wino, a przede wszystkim leki i jedzenie. Dzięki tej wycieczce wiem, jak rozpoznać dziki czosnek i groszek 🙂 Wiem też jak wygląda super popularne tutaj w tej chwili buchu (wymawiajcie: buhu). Mainstream mówi, że to dobre na detoks, ale ludy San używają go na wszelkiego rodzaju zapalanie, zwłaszcza na problemy układu moczowego.

Ostatnim punktem programu jest wizyta w wiosce San, gdzie macie okazję zobaczyć jak wedle tradycji mieszkają ludy San. Głównym punktem programu jest jednak przygotowanie mięsa w tradycyjny sposób, a potem posiłek. My jesteśmy wegetarianami, więc grzecznie podziękowaliśmy. Było nam głupio, bo wszyscy byli przemili i przede wszystkim nie chcieliśmy nikogo urazić. Jakoś wybrnęliśmy i w rezultacie z wielką radością nasze mięso zjedli młodzi stażyści. Pan przewodnik za to czuł, że musi nam pokazać coś jeszcze w ramach rekompensaty i dowiedzieliśmy się, jak się rozpala się ognisko. Bardzo imponujące zdolności!

Ogólnie wycieczka była 10/10, bo centrum jest ektra, a i nasz przewodnik był sympatyczny, miał olbrzymią wiedzę i ciekawie opowiadał. Znał się nie tylko na tym, co praktykuje jego lud, ale także inne ludy San. Ja zawsze zadaję dużo pytań, a on na wszystkie potrafił bez problemu odpowiedzieć. Bardzo chciałabym wrócić do tego centrum na kolejną wycieczkę.

Przemyślenia

Przyznam, że przed odwiedzeniem tego centrum moja wiedza na temat kultury Khoisan była bardzo uboga. Ten temat przewija się, w wiadomościach i w rozmowach od czasu do czasu, ale nie zdałam sobie sprawę jak smutna i przejmująca jest historia ludów San. Od upadku apartheidu w RPA zwraca się wielką uwagę na poszanowanie różnorodności. Jednak w tej narracji wyraźnie brakuje ludów San i dopiero teraz widać ruchy w kierunku szacunku i rozpoznania potrzeb także tej grupy. Niedługo ma mieć premierę dokument “Jestem Khoisanem, nie Koloredem.“, który skupia się na tym temacie.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s