Wizyta w Karoo Desert National Botanical Garden

W Kapsztadzie jest taki mega znany ogród botaniczny Kirstenbosch, który znajduje się na każdej szanującej się liście “co zobaczyć w RPA”. Na pewno o nim kiedyś napiszę, ale dzisiaj będzie o ogrodzie, o którym naprawdę trzeba się postarać, żeby usłyszeć. Nie wiem czemu, bo jest naprawdę zajebisty.

Gdzie to? Co to?

Karoo Desert National Botanical Garden to ogród botaniczny w Worcester około 1,5 godziny jazdy od Kapsztadu. Drogę można sobie dodatkowo umilić wybierając troszkę wolniejszą trasę przez góry. Po drodze po prostu kierujecie się na Mountain Pass. Nie pożałujecie widoków!

W ogrodzie można znaleźć roślinność pustynną i półpustynną, głównie z RPA i Namibii. Ogród jest otwarty codziennie od 7 rano do 6 wieczorem. Najlepszy czas na odwiedziny to wiosna, czyli od sierpnia do października. Wtedy będziecie mieli okazje obejrzeć kwiaty w pełnym rozkwicie.

Roślinność

Znajdziecie tam wiele różnych rodzajów roślinności. Z fajniejszych rzeczy są tam różne aloesy – fajnie zobaczyć w naturze, co tak naprawdę człowiek sobie nakłada na twarz.

Spodobała mi się też roślina, która nazywa się chińskie lampiony. W RPA można znaleźć je w regionie nazywanym Małe Karoo (Little Karoo). Nazwa pochodzi od tego…że kwiaty tej rośliny wyglądają jak chińskie lampiony. Niespodzianka 😀

Wszędzie jest też masa kwiatów w różnych kolorach. Dominuje żółć, pomarańcz i biel. To typowe kwiaty na Zachodnim Wybrzeżu RPA. Podczas zwiedzania tzw. Garden Route, są jedną z głównych atrakcji. Tam czekają jednak na was tłumy, a w ogrodzie można sobie poobcować z naturą całkiem na spokojnie.

Najfajniejsze moim w zdaniem w całym ogrodzie są jednak drzewa, które wyglądają jak z innej planety. Tak się to kojarzy nie tylko mi, bo twórcy serialu HBO “Wychowane przez wilki” (obrazek 4 poniżej) kręcili sceny na innej planecie właśnie obok Kapsztadu, gdzie takie rośliny występują. Dajcie znać w komentarzach, jeśli oglądaliście ten serial! Ja bardzo czekam na drugą serię.

Widzicie drzewo przy którym stoję? Niestety nie udało się go ochronić przed wandalami. W RPA ludzie najczęściej zostawiają tagi na drzewach, skałach albo roślinach. Oczywiście są strażnicy, ale takiego dużego terenu nie ma jak uchronić przed wszystkimi.

Sam spacer po ogrodzie zajmuje koło godziny bez czytania tabliczek informacyjnych i dwie z czytaniem. Dodatkowo warto do wizyty w ogrodzie dołożyć jedną z dwóch tras wspinaczkowych na jego terenie.

Trasy wspinaczkowe

Trasy oznaczone są jako niebieska i zielona, choć mam wrażenie, że były trudniejsze niż zapowiedziano. Może dlatego, że sobie pomyślałam, e tam, ogród botaniczny, Conversy starczą. No i niby starczyły i sobie nie zrobiłam krzywdy, ale ogólnie polecam prawdziwe buty wspinaczkowe.

Trasa zielona zaczyna się całkiem niepozorną ścieżką pod górkę, ale potem jest łażenie po skałkach, a nawet sznury. Trasa niebieska to tylko wspinaczka pod górkę, bez żadnych większych atrakcji. Trasy się łączą, więc można zrobić dwie za jednym zamachem albo skrócić dłuższą trasę zieloną przechodząc na niebieską, jeśli wam się znudzi wspinaczkowanie. Trasy są oznaczona w miarę okej, ale trzeba wyglądać znaków. Niestety łatwiej znaleźć znaki informujące o tym, gdzie nie iść niż iść.

Trasa niebieska ma zdecydowanie ładniejsze widoki. Trzeba jednak wspinać się na skałki, takie jak na zdjęciu powyżej. Schodzi się z drugiej strony i są sznury do pomocy. Pamiętajcie żeby uważać, gdzie stawiacie nogi i co łapiecie. To taka ogólna dobra rada na trekking w krajach, gdzie występują różne stwory.

Na szczycie, jak widać, jest Instagramowa dziura, w której można zapozować. Tam też można chwilę odsapnąć przed wspinaniem się na kolejny szczyt jeszcze wyżej. Trasa niebieska to naprawdę dobre kardio i super widoki na otaczające ogród ze wszystkich stron góry.

Ktoś jeszcze pamięta Świat według Bundych?

Na drugim i ostatnim szczycie już jest totalny relaks i ławeczka. Dokładnie takie same ławeczki można znaleźć we wszystkich ogrodach botanicznych i na ścieżkach pod kuratelą instytutu botanicznego. Widoki z góry są naprawdę super, a do tego otacza was roślinność z ogrodu. Fauny nie widzieliśmy za dużo dopóki po powrocie do domu nie znalazłam na sobie kleszcza.

Kleszcze w RPA przenoszą coś co się nazywa gorączka kleszczowa (tick fever). Jeśli po usunięciu kleszcza macie ślad, który rośnie albo wysypkę to trzeba zgłosić się do lekarza. Zazwyczaj dostaniecie antybiotyki i będzie po krzyku. Im szybciej zauważycie kleszcza, tym większe szanse na to, że niczym was nie zarazi. Po prostu pamiętajcie, żeby sprawdzić czy aby nic nie złapaliście po każdej trasie.

Ogólnie mimo kleszcza było to super przeżycie, bo to nie jest popularne miejsce. Na trasie nie spotkaliśmy nikogo. Z drugiej strony jest to w bezpiecznej miejscowości i na terenie ogrodu botanicznego, więc nie trzeba się martwić o napady, które zdarzają się na innych odludnych trasach.

Miejsce super, ale mało znane

Naprawdę bardzo polecam wam tę miejscówkę. Szkoda, że to miejsce jest dość nieznane szerszej publiczności, bo trochę się marnuje. Nawet my kiedyś byliśmy w Worcester, gdzie znajduje się ogród, a nie dostaliśmy nawet na jego temat ulotki w punkcie informacyjnym. Jeśli kiedyś zdarzy wam się spędzić w Kapsztadzie tydzień czy dwa w sezonie kwiatowym to koniecznie odwiedźcie to miejsce.

2 thoughts on “Wizyta w Karoo Desert National Botanical Garden

Leave a reply to Idzie Wiosna Cancel reply