Przepis na wegetariańskie bobotie

Nie wiem czy tam, gdzie jesteście też widać ten trend, ale w RPA im surowsze zasady lockdownu, tym więcej osób zajmuje się pracowaniem nad swoimi zdolnościami kulinarnymi. Cóż, ja i mój mąż też 😀

Kuchnia południowoafrykańska jest mocno mięsna, więc przygotowanie wersji wegetariańskiej często wymaga nieco kreatywności. Jeśli jecie mięso i nie wyobrażacie sobie bez niego nawet jednego posiłku, po prostu użyjcie w tym przepisie mielone mięso wołowe zamiast mielonki sojowej 😉

Krótka historia bobotie

Jak w przypadku wielu popularnych dań, o dokładne pochodzenie bobotie są spory. Najprawdopodobniej samo danie pochodzi z Europy, a dokładnie z kuchni holenderskiej. Natomiast tę wersję, którą znamy dziś uznaje się za danie kuchni przylądkowej malajskiej (Cape Malay).

Cape Malay to grupa etniczna zwana również Cape Muslims (Muzułmanie przylądkowi). Są to potomkowie muzułmanów z różnych części świata, którzy żyli głównie w okolicach Kapsztadu podczas kolonializmu brytyjskiego i holenderskiego.

Kuchnia tej grupy etnicznej jest bardzo popularna w Kapsztadzie, zarówno w wersji street food, jak i w wykwintnych restauracjach. Przepis, który wam podaje jest po wypasie i super się nadaje do odgrzewania na kilka dni. Można też nakarmić nim sporo osób na proszonej kolacji.

Bobotie: Składniki i inne szczegóły

Smakuje lepiej niż wygląda, słowo 😀

Czas przygotowania: 15 minut aktywnego gotowania, 45 minut do godziny łącznie

Typ kuchni: Wegeteriańska lub wegańska

Liczba porcji: 6

Poziom trudności: Łatwe


Składniki:


Część główna


500 g sojowej mielonki (albo innej roślinnej)

1 duża cebula

2 ząbki czosnku

5 łyżek średnio-ostrego curry

1-2 łyżki sosu sojowego

1/2 łyżeczki kurkumy

1/2 łyżeczki sproszkowanej kolendry

1/2 łyżeczki sproszkowanego imbiru

1/2 łyżeczki mieszanki ziół do gotowania

szczypta chilli (może być pieprz, jak nie macie)

1/2 papryki

1 duże, kwaśne i twarde jabłko (np. Granny Smith)
albo 2 małe

2 kawałki chleba bez skórki, dowolny typ

1 łyżeczka soli

1 łyżeczka proszku do pieczenia

2 porządne łyżki chutney owocowego
, jeśli ciężko wam znaleźć możecie zastąpić dżemem morelowym

1 łyżka octu winnego


125 ml mleka roślinnego (albo normalnego)


Górna warstwa:

2 jajka (albo odpowiednik dwóch jajek z wegańskiego substytutu)

2-3 szczypty soli

liście laurowe


6-8 pokrojonych miękkich orzechów (nerkowca, pekan lub włoskich)

125 ml mleka roślinnego (albo normalnego)

Sposób przygotowania

Uwaga: Najlepiej jest kupić taką roślinną mielonkę, która jest gotowa do gotowania (czyli mokra). Jeśli używacie granulatu sojowego czy innego to oczywiście musicie go najpierw przygotować. Chodzi o to, żeby mieć łącznie 500 gramów – tyle powinno wam wyjść z około 200 g suchego granulatu sojowego namoczonego w odpowiedniej ilości wody.

Uwaga 2: Pamiętajcie rozgrzać piekarnik do 170 stopni.

1. Cienko kroimy cebulę, paprykę i jabłko. Jabłko zostawiamy w skórce, zamiast kroić możemy zetrzeć. Wyciskamy czosnek. Przygotowujemy mielonkę sojową, jeśli używacie granulatu. Wrzucamy wszystko z części “górna warstwa” razem do miski.

2. Wsadzamy mielonkę sojową, czosnek, cebulę i wszystkie przyprawy z części głównej do garnka, polewamy sosem sojowym. Mieszamy i gotujemy na średnim ogniu przez 5 minut.

3. Jak nam się to robi to w międzyczasie odkrajamy skórkę od chleba i nasączamy chleb w mleku w kolejnej miseczce (tak wiem, będzie dużo zmywania, ale warto). Dodajemy do tego, co już mamy po 5 minutach, jak mówiłam w punkcie 2. Jak czegoś jeszcze nie wrzuciliście z części głównej to teraz wrzućcie. Znowu mieszamy i gotujemy wszystko razem ze 2-3 minuty.

4. Przekładamy do naczynia żaroodpornego i pięknie wyrównujemy w naczyniu. Musi być równo i pięknie, bo teraz będziemy polewać tym co mamy w misce pt. “górna warstwa”. Polewamy równo po całej powierzchni naczynia i NIE wciskamy ani nie mieszamy.

5. Wsadzamy do piekarnika o temperaturze 170 stopni na około 30 minut. Po 25 minutach możecie sprawdzić, czy już pora. Kiedy górna warstwa będzie złotobrązowa możecie wyciągać.

Teoretycznie wasze bobotie jest gotowe, ale trochę smuteczek jeść je samo. Najlepiej podać je z ryżem w tym samym stylu. W tym celu ugotujcie ryż i podgotujcie/przysmażcie go z kurkumą, garścią rodzynek i cynamonem.

Koniecznie dajcie znać w komentarzach, jeśli spróbujecie tego przepisu albo jeśli macie jakieś pytania. Możecie mnie też oznaczać na Instagramie #magdawrpa.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s